aktualna pogoda:
°C
hPa
deszcz: 0.0 mm
wiatr: km/h
pogoda na 4 dni »

Od początku taniec/Wywiad z Adrianem Lipińskim "Lipskee"


poniedziałek 30 sierpień 2010 00:00

„…taniec jest dla mnie czymś więcej…” – podkreśla tancerz Adrian Lipiński „Lipskee”, prowadzący warsztaty taneczne na SCABB Festival, który w wywiadzie z Olą Altman opowiada o swojej życiowej pasji.

Ola Altman: Jak rozpoczęła się Pana kariera taneczna?

Ola Altman: Jak rozpoczęła się Pana kariera taneczna?

Adrian Lipiński: Zacznę od tego, że wychowałem się w ubogiej dzielnicy Gdańska, Nowym Porcie. Tam z kolegami, z braku ograniczonych możliwości rozwoju, zaczęliśmy tańczyć. Ja od początku zainteresowałem się poppingiem [taniec polegający na szybkim spinaniu i rozluźnianiu mięśni – przyp. red.], zaś gro moich ówczesnych znajomych trudniło się b-boy'ingiem. Wtedy, 9-10 lat temu, nikt z nas nie miał takiej wiedzy o tańcu jak dziś. Nie mieliśmy wtedy internetu więc musieliśmy sami zdobywać materiały, nagrywać teledyski, filmy, pokazy w telewizji. Po prostu, wychodziliśmy kumplami na boisko i zaczynaliśmy tańczyć.

O.A.: Czy trudno było osiągnąć sukces?

A.L.: Sukces osiąga się cały czas, nigdy nie mówimy że jest koniec. Wciąż osiąga się wyższe poziomy. Wiadomo, na początku było trudno, nie było internetu, problem stanowiło nawet pozyskanie pieniędzy na baterie do radia, aby na treningach rozbrzmiewała muzyka. Nikt nie chciał udostępnić nam sali za free, choć okolicy było ich kilka, i nikt nie był zainteresowany młodzieżą, ani naszymi aktywnościami, naszą zajawką, chęcią rozwijania się poprzez taniec.

O.A.: Na początku były problemy z promocją. A teraz? W jaki sposób się promujecie?

A.L.: Teraz wystarczy wpisać w Google nazwisko tancerza, otrzymując w ten sposób wszelkie informacje na jego temat. Ja nie posiadam, żadnej strony internetowej, ale można zobaczyć moje filmy na YouTube czy zajrzeć na moje konto na Facebook'u, gdzie również umieszczam swoje filmy oraz wszelkie informacje. Ważną formą promocji jest również MySpace. Prowadzę warsztaty na terenie całego kraju, w Trójmieście zaś jestem instruktorem w szkole tańca DA SOUL KIDS, która skupia wokół siebie najlepszych tancerzy z różnych dziedzin street dance.

O.A.: Co skłoniło Pana do wyboru takiego rodzaju tańca?

A.L.: Gdy zaczynałem, wszyscy zajmowali się b-boying’iem. Dla innych taniec to tylko ruch, ja widziałem w tym coś więcej. Na tamte czasy popping był ewenementem, ponieważ nikt go nie tańczył. Styl ten zwrócił moją uwagę poprzez swoją nietypowość.

O.A.: Czy lubi Pan pracę w formie warsztatów tanecznych?

A.L.: Nauczycielem jestem od ponad 5 lat i cały czas uczę się uczyć ludzi. Sam też uczę się tańczyć i potrwa to do końca moich dni. Lubię to robić, ponieważ ludzie na warsztatach dają mi energię, bez względu na to czy są to dzieci, młodzież, czy nawet dorośli. Co chwilę uczę się od kogoś czegoś innego, nowego, spotykam nowych ludzi, staję się bardziej otwarty. 

O.A.: Skąd Pan czerpie pomysły na swoje układy taneczne?

A.L.: Z jednej strony to prosta sprawa, ponieważ w poppingu, jest bardzo dużo stylów, bo ponad 20. Ja sam tańczę ok. 18 i dla mnie każdy styl jest osobnym tańcem.  Osobiście jestem zwolennikiem tzw. freestyle – improwizowania.

O.A.: Gdzie można zobaczyć Pana występy?

A.L.: Wszędzie, w całej Polsce, czasami w telewizji, ale głównie na zawodach. W Trójmieście teraz rzadziej, ponieważ częściej wyjeżdżam. Czasami również za granicę. Jeżeli chcecie mnie spotkać, to zapraszam na moje zajęcia w Gdańsku.

O.A: Czy lubi Pan imprezy bardziej kameralne czy „masówki”?

A.L.: Ja osobiście lubię imprezy undergroundowe, ale z biegiem czasu przyzwyczaiłem się do większych wydarzeń. Mojemu sercu bliższe są jednak te mniejsze imprezy, które posiadają swój wyjątkowy klimat. Z drugiej strony, na masówce, można zrobić fajne koło, w którym jest świetna atmosfera, gdzie ludzie się dobrze bawią. W Polsce ciężko jest zrobić coś takiego na masową skalę. Jesteśmy dość specyficznym narodem i tak naprawdę musimy się jeszcze dużo nauczyć, żeby wspólnie się bawić.

O.L.: Czy coś się zmieniło po występie w programie „Mam Talent”?

A.L.: Tak, nie jestem już osobą anonimową. Prowadzę więcej warsztatów, co wychodzi na plus nie tylko mi, ale także innym ludziom. Przede wszystkim Polacy zobaczyli popping. Ja pierwszy zrobiłem show, który uzmysłowił większemu gronu ludzi, czym jest ten taniec. Od tego momentu bardzo dużo ludzi zaczęło tańczyć, moi uczniowie mają „zajawkę” i pasję. Szerzymy teraz, wraz z rzeszą innych tancerzy, popping w Polsce.

O.A.: Gdzie odbywają się zawody w tańcu?

A.L.: Jeżeli chodzi o miejsca, to jest obojętne. Dlaczego? Ponieważ, może to być w Poznaniu, w Trójmieście, a także w małej wiosce, zależy od samorządów, władz.

O.A: Czy jest jakiś stały kalendarz imprez?

A.L.: Zawody w b-boyingu odbywają się 2-3 razy w miesiącu, są naprawdę na wysokim poziomie. W innych stylach tj. popping, locking, sytuacja wygląda trochę gorzej, ponieważ jest tego mniej osób zajmujących się tymi dziedzinami. Zazwyczaj jest tak, że od stycznia do czerwca, że jest tych zawodów około 8. w Polsce. W drugiej połowie roku znacznie mniej, czasami wcale. Dlatego też organizujemy jam-y - spotkania, „ustawione walki”. To żyje własnym życiem, nie musimy tego podpinać pod b-boying, jak kiedyś. Dziwię się, że w Warszawie nie ma tego typu imprez, zawodów. Fundusze na pewno są. Tylko nie ma organizatora.

O.A.: Jak przebiegają zawody i imprezy taneczne za granicą?

A.L.: Za granicą jest zupełnie inaczej. Powiem to na swoim przykładzie. Rok temu byłem w Paryżu, gdzie ludzie są bardzo otwarci na taniec. Siedzieliśmy z kolegami przy kawiarence i podchodzi do nas jakaś dziewczyna i pyta „co robimy”. Odpowiedzieliśmy, że jesteśmy popperami, a dla niej wszystko było jasne. Tam jest inny świat. Zawody są organizowane Niemczech, Francji, Czechach, nawet Rosji. Tam stawia się na rozwój tancerzy poprzez organizację imprez. Żyjemy w erze BOOM-u na taniec. Nie wiem czy tutaj, w mniejszych miastach, też to się przejawia, ale u nas w Gdańsku tancerze robią naprawdę duże postępy. Zresztą, Gdańsk jest kolebką nie tylko poppingu, ale także b-boying bardzo dobrze tam się rozwijał i promował.

O.A.: Co Pan robi oprócz tańca?

A.L.: Nic, tylko tańczę. Praktycznie przez 24h na dobę mój czas jest zdominowany przez taniec. Czasami zdarzy się, że mam wolny dzień wtedy oddaję się różnym aktywnością, aczkolwiek najczęściej są one skupione w obrębie poppingu.

O.A.: Co Pan lubi robić poza tańcem?

A.L.: Ogólnie interesuję się historią powszechną, II wojną światową i historią mojego miasta Gdańska, w którym mieszkam. Lubię piesze wędrówki i zwiedzanie nowych miejsc. 

O.A.: Bardzo dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów.

Rozmawiała Ola Altman / Klub dziennikarski ERRATA

 
 

Zobacz także:


Strona główna  •   Turek.net.pl •  

Strony portalu Ostrow.info.pl są monitorowane przez Google Analytics •  Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu oraz plików cookie •  Projekt, realizacja, hosting online24.pl